czwartek, 5 maja 2016

O tym, jak sztuka łączy się z rozrywką, czyli "Kim jest Max Winckler?"

Pokoi, inspirowanych licznymi dziełami literackimi czy kultowymi filmami, zaszczycającymi srebrne ekrany, jest naprawdę wiele. Nie dziwi zatem chyba, że kultura napędza ludzką wyobraźnię i staje się natchnieniem, do przeniesienia ją na inną płaszczyznę. Wśród kanonu wszelkich dzieł, wybiło się jedno, które samą swą formą już sprawiło, że odliczaliśmy dni do jego premiery. Dodatkowo gdy dotarła do nas informacja, że jego przedłużeniem będzie pokój zagadek, wiedzieliśmy, że będzie to coś wyjątkowego. Mowa tu o niezwykłym słuchowisku "Kim jest Max Winckler?" i scenariuszu rozgrywki, w którym można zagrać w Mysterious Room. Zacznijmy jednak od początku.

Zanurzeni w muzyce, pochłonięci historią

Przyznać trzeba, że fenomen Maxa Wincklera jest niezwykły. Jako, że jesteśmy osobami, które od audiobooków stronią, a wolą raczej obcować ze słowem pisanym z namacalną jego formą w postaci książek, odnalezienie się w kakofonii dźwięków, jakie tworzą całe przedsięwzięcie, stało się zupełnie nowym doznaniem. Spójrzmy jednak na całą sprawę szerzej. "Maxa" z pewnością wiele osób nazwałoby audiobookiem, jednak byłoby to kompletnie nie na miejscu, biorąc pod uwagę części składowe, jakie ostatecznie stworzyły finalne dzieło. To nie monotonny monolog lektora, a raczej naznaczona emocjami przygoda, która otula słuchaczy swoją fantastyczną rzeczywistością.
Słuchowiska, zapoczątkowane w okresie przedwojennym i nadawane w radio, skupiały rzesze słuchaczy, którzy śledzili losy bohaterów. Można zaryzykować stwierdzenie, że "Max" jest czymś na wzór klasycznego słuchowiska, wydanego w nowoczesnej odsłonie, łączącym przeszłość z teraźniejszością. Ze względu na swoją formę, nie można przejść obok niego obojętnie.
Trzymający w napięciu scenariusz, napisany przez Adama Chylińskiego i Bartosza Szpaka, przenosi słuchaczy do fabrykanckiej Łodzi z przełomu XIX i XX wieku. Max Winckler, który przyjeżdża tu po śmierci serdecznego przyjaciela, nie jest bynajmniej osobą pozbawioną problemów. Nękają go niewytłumaczalne sny, w których nie potrafi odnaleźć sensu. Łódź wita młodzieńca jednak serią przedziwnych zdarzeń, które pozwolą mu odkryć sens nawiedzających go sennych obrazów, jak i prawdy o nim samym.

Podróż w czasie w wersji last minute

Nasza przygoda z "Maxem" stała się inspiracją do tego, aby przeżyć ją jak najlepiej. Czy w tak niesamowite miejsce można się udać w nieodpowiednim stroju? Chcieliśmy całkowicie dać się pochłonąć klimatowi pokoju i postanowiliśmy zadbać o szczegóły naszych odwiedzin. Przebranie się na dziewiętnastowieczną modłę było rzeczą naturalną i tak samo kluczową, jak same odwiedziny w Mysterious Room. Zaczęły się gorączkowe przygotowania last minute. Ania cały wieczór tkała wąsy dla Grzesia (mężczyzna bez zarostu w tamtych czasach? Prawie niemożliwe!), a sama na kilka godzin przed grą buszowała pomiędzy wieszakami w second handzie. Zwężenie spódnicy o pięć rozmiarów, okazjonalnie przerywane po to, żeby zakręcić włosy, nastąpiło w ekspresowym tempie. I tak też w szalonym galopie wybiegliśmy z domu, w ubraniach za grosze i niestety pachnących tą charakterystyczną wonią staroci, aby za moment zmierzyć się z tym, co prześladuje Maxa Wincklera w jego snach. Wielka przygoda miała się właśnie rozpocząć!


Opuszczona uliczka, gdzieś w Łodzi. Wokół nas odgłosy bryczki, a nad głowami nieśmiały blask gwiazd. Stoimy po środku zupełnie nowej rzeczywistości i patrząc na siebie i to, co znajduje się dookoła, mamy wrażenie, że naprawdę cofnęliśmy się w czasie o co najmniej sto lat.
Badamy szczegóły, napawamy się klimatem, szukamy poszlak. Gubimy się nieco w mnogości tego, co nas otacza i mimo tego, że znajdujemy elementy zagadek, nie możemy ruszyć pełną parą. W końcu coś zaskoczyło i jeden wielki chaos zaczyna kształtować się w rozwiązanie. Dają o sobie znać magiczne słowa, które łączymy ze sobą i wystarcza je głośno przeczytać, żebyśmy zrozumieli, co mamy robić dalej.
Rozgrywka nabiera rumieńców, a my przemy na przód. Pokój nagle przesiąka miękkim światłem, a my zatracamy się w tajemniczych elementach i tworzymy coś zupełnie nowego. Wstrzymujemy oddech. Otwieramy szerzej oczy. Znacie to uczucie, kiedy w śnie wszystko potrafi zmienić się o 180 stopni, a wy z ekscytacją i niedowierzaniem brniecie dalej aż do serca tej niesamowitej i magicznej rzeczywistości? To właśnie musiał przeżywać Max, a my razem z nim.
Krzątamy się na pograniczu snu i jawy, dochodzą do nas dźwięki, które nie chcą odejść. Wwiercają się w nasz umysł i nie chcą dać spokoju. Czego od nas chcesz?! Czemu nas dręczysz?! Ostatnie minuty, coraz gęściej, coraz ciężej. Współpraca ratuje nas z opresji. Max, czy i ty zaznałeś spokoju?

Gdzie kończy się sztuka, a zaczyna się rozrywka

"Kim jest Max Winckler?" to pytanie, z którym zmierzyć się musi każdy, kto wejdzie do jego świata. Słuchowisko jest niezwykłym przeżyciem, zupełnie niespodziewaną formą artystycznego wyrazu, którą najlepiej kontemplować zamykając się na świat zewnętrzny i bez pamięci zatracając się w rzeczywistości, jaką tworzy jego historia. Gra aktorska, muzyka, scenariusz - to wszystko tworzy plastyczny świat, który ma się wrażenie, że wsiąka w naszą teraźniejszość.
Niesamowity jest również fakt, że na samym słuchaniu "Maxa" się nie skończy. Odwiedziny w Mysterious Room i wkroczenie do świata Wincklera to zupełnie inny sposób przeżywania słuchowiska. Niezwykła przygoda, która czeka uczestników, gęsta od tajemnic, magii i niezwykłej muzyki, tworzy przeżycie, które na długo pozostanie w pamięci uczestników. Wstąpienie do świata bohatera, zmierzenie się z tym, co dotyczy i jego, jest niezwykle urzekającą podróżą.
Niesamowity klimat tworzy wystrój, który przenosi nas w czasie i przestrzeni do przełomu XIX i XX wieku. Każdy najdrobniejszy szczegół jest tu przemyślany, magiczny, niepowtarzalny. Nie jest to zwykły pokój zagadek, ale prawdziwy wehikuł czasu, naszpikowany tajemnicami i zagadkami. A przyznać trzeba, że te wprowadzą uczestników w osłupienie i pozwolą wykazać się inteligencją na wiele sposobów. Za drzwiami "Maxa Wincklera" czeka was przygoda, która zachwyci na wielu płaszczyznach. Nie musicie znać słuchowiska, żeby się dobrze tu bawić. Nie mniej jednak, wiemy sami, że wysłuchanie nagrania, a następnie gra w jego pokoju, pozwoli wam na zupełnie inny wymiar przeżywania zagadek.

Poza pytaniem tytułowym, z którym musi się zmierzyć każdy uczestnik, Max Winckler budzi lawinę kolejnych. Postanowiliśmy je zadać twórcom słuchowiska i tym samym podzielić się z wami wywiadem, jakiego udzielił nam Adam Chyliński, współscenarzysta i współreżyser słuchowiska. Oddajemy mu głos.

Jak zrodził się pomysł na stworzenie słuchowiska?
Mroczna historia z Łodzią w tle chodziła za nami od dawna, chyba od momentu, kiedy przyjechaliśmy na studia do Szkoły Filmowej. Łódź nie pozostawia nikogo obojętnym i my też ulegliśmy tej dziwnej aurze. Zaczęliśmy tworzyć historię inspirowaną obrazkami Księżego Młyna, Piotrkowskiej, pałacowych salonów. Początkowo wszystko wskazywało na to, że Max Winckler będzie bohaterem serialu fabularnego. Z czasem, z różnych względów, musieliśmy trochę zweryfikować plany. Zaczęliśmy szukać nowej formy wyrazu, która nie przekraczałaby naszych możliwości , a jednocześnie pozwoliłaby w pełni wybrzmieć opowieści. Padło na słuchowisko. Teraz trudno nam sobie wyobrazić inne zakończenie tej przygody.

Czym wyróżnia się ono na tle tego typu przedsięwzięć?
Właściwie wszystkim! Nasze słuchowisko nie jest adaptacją literacką - nie jest odegranym przez aktorów w studiu dramatem ani przeczytaną przez lektora książką. Tekst jest w stu procentach oryginalny i napisany typowo pod medium dźwiękowe. To czuć. Kiedy zakładasz słuchawki, masz pewność, że ta historia jest napisana właśnie dźwiękiem. To, co słyszysz, nie jest tylko dodatkiem do tekstu – to równoległa warstwa, tak samo przemyślana jak dialogi czy opisy. W efekcie „Winckler”, bardziej niż klasycznego audiobooka, przypomina film bez obrazu. Autorska jest też muzyka. Co ciekawe stworzona została przez Bartka Szpaka, również współautora scenariusza i współreżysera. To dlatego ścieżka dźwiękowa jest tak spójna. Każda postać ma przypisany lejtmotyw, a utwory komponowane były równolegle do tworzenia scenariusza.

Dlaczego akurat Łódź stała się tłem wydarzeń (na ile to miasto stworzyło Maksa, a na ile było po prostu naturalnym wyborem)?
Można powiedzieć, że to Łódź zrodziła postać głównego bohatera, chociaż po kilku miesiącach pracy nad słuchowiskiem, trudno mi sobie wyobrazić to miasto bez Maksa Wincklera. Wszystkie miejsca, które „wystąpiły” w słuchowisku, istnieją naprawdę, dlatego za każdym razem, kiedy je odwiedzam, widzę w nich naszych bohaterów. Ale dlaczego akurat Łódź? Cytując słuchowiskowego narratora: „w murach tego miasta kryje się coś więcej”. To „coś więcej” nas zafascynowało, chcieliśmy to eksplorować i się z tym zmierzyć.

Skąd pomysł na stworzenie Escape Roomu na podstawie słuchowiska? Czy pojawił się on od razu czy też pod wpływem jakiegoś konkretnego impulsu?
Pomysł pojawił się bardzo szybko. Od początku wiedzieliśmy, że format słuchowiskowy jest dosyć niszowy i musimy zrobić coś nietypowego, żeby zachęcić odbiorców do słuchania. Escape room wydał nam się idealnym działaniem marketingowym i rzeczywiście, z perspektywy czasu widać, że to działa. Poza tym zawsze myśleliśmy o „Maksie” jako o historii transmedialnej. Nie chcemy, żeby nasza opowieść zakończyła się po dwóch godzinach audio seansu. To niesamowite, że fani słuchowiska mogą odkrywać kolejne znaczenia w escape roomie, a w przyszłości być może odnajdą je w notatniku napisanym przez głównego bohatera, czy w serii opowiadań o każdej z postaci - kto wie dokąd zaprowadzi nas ta historia?

Czy ktokolwiek z twórców „Maxa” był w jakimś escape roomie? Jeśli tak, to jak wspominacie to doświadczenie?
Większość z nas jest weteranami escape roomów. Uwielbiamy!

Jak wyglądał proces tworzenia pokoju?
Budowa pokoju trwała prawie tyle samo, co produkcja słuchowiska, czyli kilka miesięcy. Zagadki powstały bardzo szybko, już na początkowym etapie prac, ale adaptacja pomieszczenia to była niekończąca się jazda bez trzymanki. Wydawało nam się, że to będzie to samo, co remont mieszkania. Tymczasem wyglądało to niemalże jak budowa domu! Niektórzy z nas zostali specjalistami od bejc, listew drewnianych i innych fug. Polecam wszystkim, którzy lubą DIY.

Czy sami go przeszliście/testowaliście?
Jesteśmy współautorami pokoju, więc , siłą rzeczy, sami nie mogliśmy go przetestować. A szkoda, bo na etapie tworzenia koncepcji staraliśmy się połączyć wszystko to, co dla nas najciekawsze w tego typu rozrywce. Escape room Maksa Wincklera jest dla nas takim idealnym miksem, spełnieniem marzeń gracza, dlatego bardzo, ale to bardzo żałujemy, że sami nie zostaliśmy tam zamknięci.

Czy „Max” skrywa jeszcze jakieś niespodzianki, które zaskoczą nas niebawem?
Już niebawem słuchowisko będzie można usłyszeć podczas festiwalu Transatlantyk, a później podczas innych tego typu imprez w całej Polsce. Nie mogę zdradzić wszystkiego, ale mamy jeszcze kilka ciekawych pomysłów w zanadrzu. Tak, jak wspominałem, Max jest bohaterem transmedialnym, więc całkiem możliwe, że zobaczymy go też w nieco innych odsłonach




Mysterious Room
Sienkiewicza 55, Łódź
kontakt: +48 570 666 616, biuro@pokojezagadki.pl
Czas trwania rozgrywki: 60 minut
Facebook

Zdjęcia pochodzą ze strony Mysterious Room oraz oficjalnego profilu Kim jest Max Winckler? na Instagramie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz