Emocje strachem malowane
strach,elementarna, przykra emocja o charakterze wrodzonym, pojawiająca się w sytuacjach realnego, rozpoznawalnego zagrożenia (Encyklopedia PWN)
Tego typu pierwotne odczuwanie wiąże się z instynktem przetrwania i odruchową reakcją organizmu na bodźce stanowiące zagrożenie. W nadnerczach wytwarzana jest adrenalina, która motywuje do działania, mającego na celu przetrwanie. Mięśnie napinają się do granic możliwości, zmysły wyostrzają, podejmujemy decyzję: uciekać czy atakować. A zewsząd otacza nas ciemność...
Czysto biologiczne podejście i garść faktów nie wystarczą, aby przygotować się do tego, co czeka na nas w Ciemni. Nie doda to otuchy, nie ukoi, ani nie wytłumaczy, co może być naszą reakcją. Ze strachem trzeba zmierzyć się osobiście, poczuć go na własnej skórze, pozwolić, aby przeniknął każdy centymetr naszego ciała, aby zrozumieć siebie, aby odkryć, ile jesteśmy warci w obliczu zagrożenia. Drodzy czytelnicy, zapraszamy do czeluści mroku. Rozsiądźcie się wygodnie i zgaście światło. Stąd jest tylko jedno wyjście...
Kierunek - mrok
Schodzimy po schodach. Na każdym stopniu kilka kropli krwi i mimo tego, że oświetla je nikłe światło lampy, jej czerwień rysuje wyraźne wzory w nocnym mroku. Przerażające dźwięki odbijają się kakofonią od ścian. Czy aby na pewno jesteśmy gotowi? Dostajemy latarkę z wątłym, czerwonym światłem. Jedyna nadzieja w wszechogarniającej ciemności. Głęboki wdech i znikamy za drzwiami. Cele są dwa: przetrwać i się wydostać. Nic więcej. Ciemność, gęsta jak smoła, zaciska się na naszych ciałach i ma się wrażenie, że dotyka nas swoimi mackami, próbuje się wedrzeć do serca i zaszczepić ziarno niepewności. Mięśnie się zaciskają, dłonie drżą, wciąż podążamy w nieznane, a naszym krokom wtóruje pulsujące, czerwone światło. Ciszę zakłóca krzyk, rozdziera powietrze niczym brzytwa. Pierwotny, przepełniony goryczą, szałem. Panika podpowiada nam, by uciekać, rozsądek, by wstrzymać oddech. Szukanie wyjścia doprowadza nas na skraj paniki, przerażenie nie pozwala podjąć decyzji. To, co działo się później trudno opisać słowami, ale gdy tylko dobiegliśmy do drzwi i poczuliśmy na sobie powietrze, chłodne, oczyszczające, wiedzieliśmy, że takiej dawki adrenaliny jeszcze nigdy nie doznaliśmy. Drżąc jeszcze nieco, pożegnaliśmy się i podziękowaliśmy za zabawę. Dopiero kilka następnych dni udowodniło, jak bardzo ten wieczór zapisał się w naszych wspomnieniach. Opowieściom nie było końca. To chyba najlepszy dowód na to, że Ciemnia pozostawiła niezapomniane wrażenia.
Kiedy budzi się lęk, zaczyna się zabawa
Nie należymy do ludzi, który mogliby opisać się jako strachliwi. Horrory wywołują na naszych twarzach uśmiech, opowieści o zombie raczej bawią, dlatego ciekawi byliśmy, czy uda nam się choć nieco spanikować. Stojąc już w recepcji, poczuliśmy obawy, a kwadrans spędzony w zamknięciu przyprawił nas o atak strachu, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy. Niezwykłe przeżycie, które nie pozwala o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas. Można by rzecz, że całkiem uzależniające. Adrenalina doprowadza do szału, a koniec zabawy przynosi niezwykłe ukojenie. To idealne połączenie dla fanów mocnej rozrywki. Czy się baliśmy? Okrutnie! Czy żałujemy? Nigdy! Czy polecilibyśmy Ciemnię? Jak najbardziej! Odłóżcie na bok swoje wspomnienia z domu strachów w lunaparku czy przy okazji wizyty nad morze. Ciemnia jest niezwykle interaktywna, niesamowicie przerażająca i naprawdę potrafi doprowadzić do szaleństwa.
Miejsce to wywarło na nas tak duże wrażenie, że nie mogliśmy się powstrzymać i porozmawiać z twórcami Ciemni. Zapraszamy na niezwykły wywiad, mrożący krew w żyłach!
Powiedzcie nam, czy ludzie lubią się bać?
I to jak. Oczywiście mamy osoby, które przychodząc do nas
kompletnie nie wiedzą, na co się porywają i rezygnują tuż przed wejściem, bo to
jednak nie dla nich. Ale cała reszta, która wchodzi do środka, jest zachwycona,
kiedy się boi. Zastanawiają nas tylko osoby, które w pewnym momencie zaczynają
płakać i się kulić gdzieś pod ścianą, a mimo wszystko nie chcą zrezygnować.
Ciężko jest wtedy stwierdzić czy im się to właściwie podoba czy nie.
Jak narodził się pomysł stworzenia Ciemni? Co było dla Was inspiracją?
Nie będziemy ukrywać, że inspiracją było Lost Souls Alley
w Krakowie. W krakowskim Muzeum Strachu świetnie się bawiliśmy i naszła nas
myśl, żeby zrobić coś podobnego. A po jakimś czasie nasunęło się pytanie: a
gdyby pójść dalej i zrobić coś bardziej hardcorowego? Coś na zasadzie
faktycznego horroru? I tak powstała Ciemnia w dzisiejszej wersji.
Z ilu osób składa się Wasza ekipa? Czy wszyscy biorą udział w tworzeniu rozgrywki czy też macie przydzielone role?
W tej chwili jest nas 9 osób. Trójka właścicieli, jeden
na recepcję plus 5 Misiaczków, które straszą w środku. Misiaczki w środku się
zmieniają zależnie od dnia tygodnia, a poza tym ciągle przyjmujemy nowych i
raczej rzadko nas ktoś opuszcza, więc ekipa cały czas rośnie.
Kto jest odważniejszy: mężczyźni czy kobiety?
Przy naszym doświadczeniu możemy powiedzieć, że
zdecydowanie mężczyźni. Grupa 4 mężczyzn zazwyczaj jest ekipą nie do zdarcia,
czego nie można powiedzieć o grupie 4 kobiet – często rezygnują mniej więcej w
połowie. Przy grupach mieszanych też kobiety rezygnują częściej.
Gdybyście mieli podać statystyki: ile osób przechodzi całość, rezygnuje w trakcie lub też na wstępie stwierdza, że jednak wycofuje się z zabawy?
Ciężko to stwierdzić, bo wszystko zależy od dnia.
Odpowiadając tak na oko, to ostatnio mniej więcej połowa osób rezygnuje, z
czego może 1/3 na wejściu, może mniej. W ogromnej mierze zależy to od tego, w
jakim nastroju są straszący w środku – zdarzają się dni, kiedy nie
przepuszczą prawie nikogo i takie, w których obchodzą się z ludźmi zdecydowanie
zbyt łagodnie.
Jesteście świadkami różnego zachowania uczestników. Podzielcie się anegdotami lub też historiami mrożącymi krew w żyłach.
Mieliśmy ich już tyle, że większości nie pamiętamy. ;) Z
najbardziej niebezpiecznych sytuacji do tej pory mogę przytoczyć trzy, które
zdarzyły nam się jeszcze w początkowych miesiącach działania Ciemni i dlatego
wyjątkowo zapadły w pamięć. Pierwsza to dziwny pomysł klientów na wykorzystanie
siekiery. Działo się to jeszcze w czasach, kiedy w jednym z pokoi leżał sobie w
worku na zwłoki Misiaczek i udawał sztucznego. Nie ruszał się już długi czas
(nie, wcale nie spał) i klienci uznali go za manekina - wzięli mu z rąk
siekierę i postanowili wbić mu ją w głowę (uznali, że lepiej by wyglądał).
Wszystkie tego typu narzędzia pracy w Ciemni są całkowicie prawdziwie i nie
zawsze stępione, więc miał szczęście, że zanim facet wziął mocniejszy zamach
postanowił najpierw przymierzyć i rozciął mu tylko wargę i dolny kawałek twarzy...
Po czymś takim straszący już przestał udawać.
Druga w kolejności to wizyta u nas grupy 4-5 Rosjan (albo
osób z kraju o podobnym języku), kiedy jeszcze byliśmy bardzo mało znani i
trzeba było się postarać, żeby do nas trafić. Rosjanie nie byli do końca pewni,
gdzie przypadkiem trafili, ale zapłacili i weszli, zostawiając telefony przy
wejściu. W trakcie zabawy uznali, że to się dzieje naprawdę i że nie mamy
zamiaru ich wypuścić. Zebrali po drodze wszystko co ich zdaniem nadawało się do
obrony i zabarykadowali się w pokoju, który chyba uznali za w miarę bezpieczny
(słabo im to wyszło). Nie uznaliśmy wtedy jeszcze za stosowne przerwać, bo taka
sytuacja dla nas była świetną zabawą i można to było jeszcze podkręcić, ale
problem się zaczął, jak po naszym dostaniu się do pokoju zaczęli machać na
oślep w ciemność tasakiem, który znaleźli w pokoju obok. Nikogo nie trafili,
ale postanowiliśmy jednak doprowadzić ich jakoś do wyjścia. Ich reakcja po
wszystkim bezcenna.
No i ostatnia sytuacja z dosyć dziwnym człowiekiem, który
przed wejściem zachowywał się zupełnie normalnie. Tuż po wejściu do środka jego
dziewczyna wybiegła na zewnątrz w płaczu i panice, a on poszedł dalej sam i
stopniowo zaczął wrzeszczeć do nas bluzgi i rozwalać wszystko na co trafił.
Straszący nawet się jeszcze wtedy do nich nie zbliżyli. Przerwaliśmy dosyć
szybko i osoba z recepcji do niego poszła z pretensją, a on z powrotem
grzecznie, jak inny człowiek: „Ja? Nie... Ja nic nie robię. Niczego nie zniszczyłem, wszystko w porządku. O co chodzi?” Trochę zgłupieliśmy i
pozwoliliśmy mu iść dalej. W momencie jak zamknęły się za nim drzwi, sytuacja
się powtórzyła, tylko że jeszcze mocniej mu odbiło. Nie pamiętam już co zostało
przez niego wtedy zniszczone, ale mężczyzna zachowywał się do tego stopnia jak chory
psychicznie, że nawet nas wtedy przestraszył. O dziwo jak zapalało się światło
stawał się z powrotem miły i uprzejmy, więc wystarczyło to zrobić, żeby go
wyprowadzić, ale w pierwszej chwili nikt z nas nie był do tego chętny.
Poza tym mieliśmy jeszcze na przykład sytuację, w której
młody chłopak przyszedł do Ciemni ze sporym nożem ukrytym pod kurtką i groził
nim w środku (ale tylko groził) oraz wiele, kiedy ktoś zwyczajnie ze strachu
przestawał się kontrolować i ruszał na nas z pięściami. Albo zabawnych sytuacji,
najczęściej przy grupach, które zażyły zbyt dużo czegoś dziwnego przed
przyjściem do nas lub po prostu były wstawione.
Czy budując pokój sami byliście testerami? Jeśli tak to jakie mieliście wrażenia?
W Ciemni jest kilka pomieszczeń i w większości robiliśmy
tam wszystko sami, więc nie było możliwości, żebyśmy kiedykolwiek byli
testerami. W ogóle testerów mieliśmy tylko dwa razy, a efekty jakiejkolwiek
przebudowy testujemy już na klientach. Jeśli się za mało boją, to później
staramy się to dopracować.
Czy Wy zaliczylibyście się do strachliwych osób? Macie jakieś swoje fobie?
Jest wśród nas osoba, która w ogóle nie lubi horrorów i
wszelkie tego typu rzeczy omija szerokim łukiem. Są też takie, których one w
najmniejszym stopniu nie interesują i raczej ciężko znaleźć u nich jakieś
fobie. No i większość z nas, która całkiem lubi horrory i psychodeliczne
klimaty, ale ciężko nas zaliczyć do osób strachliwych. Część z nas też
wyjątkowo nie lubi krwi, ale z przyczyn czysto estetycznych i zdrowotnych, a w
Ciemni musi się z nią stykać cały czas – klienci często coś sobie zrobią i
potrafią zachlapać pokaźną część Ciemni i niektórzy z pracowników długo to
później przeżywają. Ale nikt nie wykazał się do tej pory żadną fobią, tym bardziej
że przy naszej pracy raczej nie są one dozwolone.
W jaki sposób zachęcicie nowe osoby do odwiedzin? Czy macie stałych bywalców?
Mamy stałych bywalców i dużo osób, które były u nas po 2–3 razy. Klimat klimatem, ale większość wrażeń zależy od tego, na jakie
Misiaczki się trafi w środku. Naszym straszącym dajemy całkowicie wolną rękę i
tylko od nich zależy, co wam zrobią, jak i kiedy. Więc wystarczy przyjść innego
dnia i będzie inaczej.
Ciemnia
Łódź, Piotrkowska 66
kontakt: +48 660 763 204
Czas trwania rozgrywki: 15-20 minut
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Ciemni na Facebooku
Misiaczki - ciekawe określenie ludzi, którzy potrafią zniszczyć innym psychikę. Miejsce godne polecenia każdemu. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć...
OdpowiedzUsuńA dlaczego misiaczki,od czego ta nazwa się wzięła???
OdpowiedzUsuń